Nie doceniamy małych rzeczy, nie rozumiemy swoich uczuć, nie potrafimy otworzyć się przed ludźmi, dostosowujemy się do środowiska.
Ciągły wyścig szczurów o to kto będzie najlepszy, najbogatszy, najpopularniejszy. Żyjemy w świecie, w którym prawdziwe uczucia i relacje zanikają. Zaczynamy tworzyć swój drugi internetowy świat. Teraz o naszej ''popularności'' zadecyduje liczba znajomych oraz liczba polubień.
Inspirujemy się niekoniecznie dobrymi wzorcami, przez co nasze prawdziwe ''ja'' zamienia się w coś sztucznie wykreowanego.
Podążamy za modą. Chcemy mieć, wyglądać, ubierać się jak inni. Tylko po co? Co jest fajnego w tym, że 99% gimnazjalistek nosi takie same buty i rysuje sobie brwi w ten sam sposób? Przechodząc szkolnym korytarzem zdarza mi się nie odróżniać ludzi, ponieważ praktycznie wszyscy mają te same ubrania. Jest nudno. Mało kto potrafi być oryginalny i swoim ubiorem pokazać swoją osobowość. Dostosowujemy się do otoczenia, żeby nie być tym ''gorszym'' tym ''innym''. Zakładamy na siebie niekoniecznie coś co nam się podoba, ale przecież ''tak trzeba''. ''Taka jest moda''.
Nieliczne wyjątki, które rezygnują z tego dziwnego rytuału są uznawane jako odludki. Są gorsi, biedniejsi, po prostu dziwni. Skoro nie wyglądają tak samo jak reszta populacji to znaczy, że coś ''jest z nimi nie tak''. Mam ogromny szacunek do osób, które trzymają się swojego rozumu i nie podążają za tłumem. Tacy ludzi są CIEKAWI, ORYGINALNI, WYJĄTKOWI.
Każda drobnostka sprawia, że wyróżniają się z tłumu i są sobą. Czy będą to tatuaże, szerokie spodnie, neonowe bransoletki czy samodzielnie zrobiona torba - liczy się autorskość. Jest tak mało osób, które potrafię przyznać się do swoich prawdziwych upodobań, poglądów czy uczuć. Siedzą cicho, żeby za bardzo ''nie odstawać'' od innych. Bo przecież to byłoby ''dziwne''.
Tak mało osób potrafi szczerze powiedzieć komplement, przyznać się do błędu czy wyrazić swoje zdanie. Tak mało osób docenia to co ma. Uważają, że mają najgorzej, a cała reszta o wiele lepiej. Że Bóg ukarał ich i oni nigdy w życiu do niczego nie dojdą i niczego nie osiągną. Część osób naprawdę tak się czuje- reszta chce w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Czy dodając zdjęcie z dopiskiem ''Brzydko wyszłam, ale dodam'' nie mamy czasem na myśli ''Nie jestem zbyt pewna siebie, więc chciałabym otrzymać jak najwięcej komplementów''?
Co jest fajnego w zdjęciach na pół twarzy? W piciu i paleniu w wieku 14 lat? Mówieniu co drugie słowo k***a? Noszeniu tych dziwacznych obroży?
Czemu boimy się temu przeciwstawić?
Staramy się być tacy ''jak inni'' po to, żeby zaistnieć w środowisku. Być w gronie tych ''popularnych''. Mieć 500 znajomych. Tylko po co, aż tylu? Czy nie lepiej jest mieć trzech najlepszych przyjaciół, którzy będą cię lubić za to jaki jesteś i pomagać zawsze i wszędzie, czy 30 znajomych, którzy będą przy tobie tylko w tych dobrych momentach?
........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz